Życie jest jak zmora czekająca na twój upadek,
aby tylko zaatakować, pożreć cię, a na końcu wysrać
Kichi Ken
Killer
0p.
Sektor: Z0666
Zanieczyszczenie: Demon
Kara: Wcześniej była seryjną morderczynią, no ale tak wyszło że ją złapali.
Rasa: Chińska stonoga czerwonogłowa
Umiejętności:
- Wyczulony zmysł dotyku, do tego stopnia że odbiera wibracje z ziemi
- Zwinność
- Ma bardzo chwytne kończyny dzięki czemu może z łatwością się chwytać ścian i po nich chodzić
Niezwykła zdolność:
- Z jej lędźwi mogą wyrosnąć odnóża pozbawione elementów twardych, dzięki
czemu są chwytne jak ciało stonogi, oraz na zawołanie może pokryć się
owadzim pancerzem na całym ciele.
Błędy: Gdy jest głodna traci nad sobą panowanie, oraz ma skłonności do apatytu na ludzkie mięso.
Płeć: Kobieta
Wiek: 19 lat
Data Urodzenia: 21 września 2224
Znak Zodiaku: Panna
Zauroczenie: Zauroczenie? Miłość? to dla niej bzdura.
Aparycja: Kichi jest wysoką na 175 cm dziewczyną, o szczupłej, wysportowanej
sylwetce i kobiecych kształtach. Posiada długie białe włosy i
Heterochromatyczne oczy, jedno czarne, drugie czerwone. Ubiera się za
zwyczaj w czarną sukienkę, wykonaną ze skóry i maskę zasłaniającą 3/4
twarzy, odkrywającą tylko jej czerwone oko. Przez swoją przeszłość
wypełnioną stresem i licznymi uszkodzeniami jej ciała dziewczyna posiada
naturalnie czarne paznokcie, oraz wiele blizn czy też poparzeń. Jedna z
większych blizn znajduje się na jej plecach i sięga od prawego
ramienia, do lewego uda. Co ciekawe dziewczyna posiada również tatuaż w
kształcie smoka na prawym biodrze aż do kolana. Jedną z najbardziej
charakterystycznych cech jej wyglądu jest blada, prawie biała skóra, czy
czarne białka oczu gdy się zdenerwuje....
Charakter: Kichi jest z pozoru, szorstką, chłodną i bardzo niedostępną kobietą, o
psychicznym wzroku mordercy. Jednak nie oceniajmy książki po okładce,
gdy dziewczyna jest tak na prawdę bardzo zamkniętą w sobie, osamotnioną
osobą, o delikatnej naturze i wspaniałym charakterze. Kiedy ją się pozna
i da jej się czas aby zdążyła zaufać, możesz poznać miłą, ciepłą,
empatyczną osobę, skrzywdzoną przez życie i zniszczoną przez los. Jednak
ona nie ufa każdemu, wybiera osoby którym chce zaufać,oraz jest bardzo
aspołeczna. Nie lubi towarzystwa większej ilości osób niż jedna, gdyż
przy większej ilości czuje się osaczona i robi się bardzo nie ufna, czy
też jadowita. Dziewczyna nie zna miłości, nie wieży w nią i nie potrafi
kochać, nawet jej nie rozumie. Uważa że ludzkie "kocham cię" mówi się
tylko kiedy się czegoś chce. Kichi posiada również swoją ciemną stronę,
kiedy kogoś nie zna lub po prostu jej przeszkadza, za raz staje się dla
niego koszmarem. Jest chytra, podła, dwulicowa, okrutna, zła i czyha
tylko na twoją chwilę słabości aby dopaść i dobić. Nie ma równie
okrutnej jak ona, na co przykładem jest jej sposób zabijania, lubi długo
"bawić się" swoją ofiarą za nim kogoś zabije. Nie zna litości, nawet
jej nie uznaje, gdyż dla niej jest to żałosne i słabe. Reasumując
dziewczyna ma lodowate, skamieniałe serce, pod którym chowa się ciepło i
delikatność, oraz nawet naiwność. Jest osobą psychiczną i nie panującą
nad sobą, ale jednocześnie nadopiekuńczą i potulną jak pluszowy
miś......Po prostu jest jak Yink i Yank, jest swoim własnym
przeciwieństwem....
Życiorys:Kichi i jej rodzina przeprowadzili się do innego miasta. Jej ojciec
dostał premię w pracy, więc uznali, że lepiej będzie im się żyło na
jednym z tych "ekstrawaganckich" osiedli. Kichi ze swoim bratem Liu nie
mogła narzekać. Nowy, lepszy dom. Czego tu nie lubić? Wkrótce po tym,
jak się wypakowali, zawitali do nich sąsiedzi.
"Witajcie!" powiedziała kobieta. "Jestem Barbara, mieszkam w domu po
drugiej stronie ulicy. Wraz z moim synkiem chcieliśmy się z wami
zapoznać.” Barbara odwróciła się i zawołała swojego syna. "Billy, to są
nasi nowi sąsiedzi.". Billy przywitał się i pobiegł dalej bawić się na
podwórku.
"Cóż," powiedziała mama Kichi, "jestem Margaret, to mój mąż Peter, a to
moje dzieci, Kichi i Liu". Kiedy już się wszyscy przywitali, Barbara
zaprosiła ich na przyjęcie urodzinowe jej syna. Kichi z bratem chcieli
odmówić, jednak ich matka wyprzedziła ich, mówiąc, że bardzo chcieliby
pójść. Kiedy Kichi z rodziną skończyli się rozpakowywać, Kichi poszła do
swojej matki.
"Mamo, dlaczego zgodziłaś się na to przyjęcie? Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, nie jestem już małym, głupim dzieckiem."
"Kichi…" rzekła jego matka, "Dopiero się wprowadziliśmy; powinniśmy
pokazać, że chcemy spędzać czas z naszymi sąsiadami, więc idziemy na to
przyjęcie i koniec." Kichi chciała mówić dalej, lecz przerwała, bo
wiedziała, że nie ma nic do gadania, gdy mama coś zadecyduje.
Weszła po schodach do swojego pokoju, usiadła na łóżku i przez pewien
czas siedziała tak bezczynnie. Aż w pewnym momencie ogarnęło ją dziwne
uczucie. Nie był to ból, lecz po prostu... dziwne uczucie, lecz ona je
zignorowała. Pomyślała, że to tylko dziwne uczucie. Usłyszała jak matka
woła ją, by wzięła swoje rzeczy, więc poszła po nie na dół.
Następnego dnia Kichi zeszła na dół, aby zjeść śniadanie i przygotować
się do szkoły. Gdy jadła, znów ogarnęło ją to dziwne uczucie, tylko tym
razem było silniejsze i powodowało lekki ból, lecz ona ponownie je
zignorowała. Gdy Kichi i Liu zjedli śniadanie i przygotowali się do
szkoły, poszli na przystanek autobusowy. Gdy już byli na przystanku i
czekali na autobus nagle jakieś dziecko na deskorolce przeskoczyło nad
nimi, centymetry nad ich głowami. Oboje od razu odskoczyli. „Hej, co ty
robisz?”.
Dziecko "wylądowało" i obracając się do nich, kopnęło deskorolkę tak,
aby mogło ją złapać w ręce. Na oko ten dzieciak miał z 12 lat, rok
młodszy od Kichi. Ubrany był w koszulkę marki Aeropostale i podarte,
niebieskie jeansy.
"No, no, no. Wygląda na to, że mamy świeże mięso.". Nagle pojawiła się
dwójka dzieciaków, jeden był bardzo chudy, a drugi ogromny. "Skoro
jesteście tutaj nowi, chcielibyśmy się wam przedstawić. To jest Keith.".
Kichi i Liu spojrzeli na chudego dzieciaka. Miał tak głupkowatą twarz,
że można by od niego oczekiwać pomocników. "A to jest Troy". Spojrzeli
na grubego dzieciaka. Mowa o wannie smalcu. Ten dzieciak wyglądał jakby
nigdy nie ćwiczył i chyba nie mógł kucać.
"I ja…" powiedział pierwszy dzieciak. "…jestem Randy. Skoro już się
zapoznaliśmy, to wiedzcie, że dla każdego dzieciaka obowiązuje pewna
cena. Chyba mnie rozumiecie?". Liu wstał gotowy do walki, ale Randy z
dwoma kumplami wyciągnęli noże. "Tsk, tsk, tsk! Miałem nadzieję, że
będziecie bardziej chętni do współpracy, ale widzę, że musimy użyć
cięższych środków.". Randy podszedł do Liu i wyciągnął mu z kieszeni
portfel. Kichi znowu ogarnęło to dziwne uczucie, tylko że teraz było
potężne, piekące. Kichi wstała, ale Liu dał jej znać, żeby usiadła, lecz
Kichi to zignorowała i podszeszła do dzieciaka.
"Posłuchaj mały śmieciu, oddaj mojemu bratu portfel albo…!". Randy włożył portfel Liu do swojej kieszeni i wyciągnął z niej nóż.
"Oh? I co zrobisz?" powiedział Randy, po czym Kichi dała mu pstryczka w
nos. Randy chciał uderzyć Kicie w twarz, lecz zanim to zrobił,
dziewczyna chwyciła jego pięść i połamała mu nadgarstek. Gdy Randy darł
się wniebogłosy, Kichi wyrwała nóż z jego dłoni. Troy i Keith próbowali
zaatakować , lecz ona była zbyt szybka. Powaliła Randy'ego na ziemię.
Keith prawie zaatakował ją, lecz ona zdążyał kucnąć i wbiła nóż w ramię
Keith’a. Keith upuścił swój nóż i upadł na ziemię, krzycząc. Troy
spróbował tego samego, lecz Kichi nawet nie potrzebowała noża. Uderzyła
go prosto w brzuch. Troy wymiotując, osunął się na ziemię, a Liu tylko
patrzył na Kichi z podziwem.
"Kichi, jak t-t-ty t..." tylko to Liu był w stanie wypowiedzieć.
Zobaczyli, że jedzie ich autobus i wiedzieli, że obwinią ich za to
wszystko, więc zaczęli biec ile sił w nogach. Kiedy biegli, odwrócili
się i zauważyli, że kierowca autobusu podbiegł do Randy’ego i innych.
Kiedy Kichi i Liu byli już w szkole, nie mieli zamiaru powiedzieć, co
się stało. Tylko siedzieli na lekcjach i słuchali. Liu myślał, że Kichi
po prostu pobiła kilku dzieciaków, ale ona wiedziała, że to było coś
więcej. Coś... mrocznego. To dziwne uczucie, które ogarnęło Kichi,
znikło, gdy kogoś krzywdziła. Wiedziała, że to okropnie brzmi, ale
krzywdząc kogoś, czuła się taka szczęśliwa, czuła, że to uczucie
odchodzi i nie czuła go już w szkole. Nawet, gdy szła do domu blisko
przystanku autobusowego i prawdopodobnie nigdy więcej nie jeździła
autobusem, czuła by się szczęśliwa. Kiedy wrócili do domu, rodzice
zapytali ich, jak minął dzień. Kichi odpowiedziała nieco złowrogim
głosem "To był piękny dzień.".
Następnego ranka Kichi usłyszała pukanie do drzwi frontowych. Gdy zeszła
na dół, zobaczył dwóch policjantów stojących w drzwiach. Jej matka
spojrzała na nią gniewnym wzrokiem.
"Kichi, panowie powiedzieli mi, że zaatakowałaś troje dzieci. To nawet
nie była zwykła bójka, oni byli dźgani. Dźgani córko!". Wzrok Kichi
powędrował na podłogę, pokazując matce, że to prawda.
"Mamo, ale oni pierwsi grozili nam nożami.".
"Młody człowieku," powiedział jeden z policjantów, "znaleźliśmy troje
dzieci dźgniętych, a jednego z obrażeniami wewnętrznymi. Mamy świadków,
że sprawca uciekł z miejsca zbrodni. Więc co masz nam do powiedzenia?".
Kichi wiedziała, że nie da się wybrnąć z tej sytuacji. Mógła powiedzieć,
że ona i Liu zostali zaatakowani, lecz nie było dowodów kto zaczął
bójkę. Nie mogła powiedzieć, że uciekali, bo naprawdę tak było. Kichi
nie mogła obronić ani siebie, ani Liu.
"Kichi, zawołaj swojego brata."
"Ale proszę pana, to byłam ja! To ja ich pobiłam. Liu próbował mnie
odciągnąć, ale nie mógł mnie powstrzymać.". Policjanci spojrzeli na
siebie i skinęli głowami.
"No, to wygląda na rok w więzieniu...".
"Czekajcie!" krzyknął Liu, trzymając w dłoni nóż. Policjanci wyciągnęli broń i wycelowali w niego.
"To byłem ja! Ja ich pobiłem, mam na to dowody!". Liu podwinął swoje
rękawy, odkrywając różne zadrapania i siniaki. Wyglądały, jakby były po
bójce.
"Najpierw odłóż ten nóż." powiedział jeden z policjantów. Liu rzucił nóż
na ziemię, podniósł ręce do góry i podszedł do policjantów.
"Nie, Liu! Przecież to byłam ja! Ja to zrobiłam!". Po twarzy dziewczyny zaczęły spływać łzy.
"Ah, biedna siostro. Próbujesz przyjąć winę za coś, co ja zrobiłem. Weźcie mnie stąd.". Policja zabrała Liu do samochodu.
"Liu, powiedz im! Powiedz im! To ja pobiłam te dzieciaki!". Matka Kichi położyła ręce na jej ramionach.
"Kichi, proszę cię. Nie musisz kłamać. Wiemy, że to Liu. Przestań już.".
Kichi mogła tylko bezczynnie patrzeć na odjeżdżający radiowóz. Kilka
minut później ojciec Kichi przyjechał. Widział twarz córki i wiedział,
że coś jest nie tak.
"Kichi, co się stało?". Ona nie mogła nic powiedzieć z powodu płaczu.
Jej matka weszła z ojcem do domu, żeby opowiedzieć mu złe nowiny. Kicia
została na podjeździe i płakał.a Po jakiejś godzinie wróciła do domu.
Widziała, że rodzice są tak samo zszokowani, smutni jak i rozczarowani.
Nie mogła na nich patrzeć. Wolała nawet nie myśleć, co rodzice sądzą o
Liu, podczas gdy to była wina Kichi. W końcu poszła spać, mając
nadzieję, że choć na chwilę zapomni o całej sprawie.
Dwa dni później, odkąd wsadzili Liu za kratki, nie było od niego żadnych
wieści. Kichi nie miała znajomych do odwiedzenia. Nic tylko smutek i
poczucie winy. Aż do soboty, kiedy mama obudziła ją z uśmiechniętą,
słoneczną twarzą.
"Kiciu, dziś jest ten dzień." powiedziała jego matka, odsłaniając zasłony i wpuszczając światło do jej pokoju.
"J-jaki dzień?" powiedziała w półśnie dziewczyna.
"Urodziny Billy'ego.". Po tych słowach Kichi całkowicie się obudziła.
"Mamo, ty żartujesz, prawda? Nie myśl, że pójdę na urodziny jakiegoś dziecka po tym, jak..." zrobiła długą przerwę.
"Kichi, oboje wiemy co się stało. To przyjęcie może sprawić, że na
trochę zapomnimy o całej sprawie. A teraz ubierz się." powiedziała matka
Kichi, po czym zeszła na dół, aby się przygotować. Kiedy Kichi wreszcie
zmusiła się, aby wstać, wzięła pierwszą lepszą koszulkę i parę jeansów i
zrzedła na dół. Zobaczyła, że jego ojciec jest ubrany w garnitur, a
jego matka w suknię. Zdziwiła się, dlaczego ubrali się w takie
eleganckie rzeczy na imprezę jakiegoś dzieciaka.
"Córciu, to wszystko, w co się ubierasz?" zapytała mama Kichi. "To
lepsze niż takie eleganckie ubrania." powiedziała tylko. Jego matka
zignorowała wielką chęć, aby na nią nakrzyczeć i po prostu uśmiechnęła
się.
"Kichi, może jesteśmy za bardzo elegancko ubrani, ale może zrobimy na
nich dobre wrażenie." powiedział ojciec dziewczyny. Kichi burknęła coś
pod nosem i poszła do swojego pokoju.
"Ja nie mam żadnych takich "eleganckich" ubrań!" krzyknęła ze swojego pokoju.
"Po prostu weź coś." powiedziała jej matka. Przejrzała całą swoją szafę w
poszukiwaniu czegoś eleganckiego. Znalazła czarne, dresowe spodnie,
które ubierała na specjalne okazje i podkoszulkę. Nie mógł znaleźć
koszulki, którą mogłaby założyć. Rozejrzała się, ale znalazła tylko
koszule w paski i wzorki. Nic, co mogłaby założyć z dresowymi spodniami.
W końcu znalazła białą bluzę z kapturem i włożyła ją.
"Ty w tym idziesz?" powiedzieli razem jej rodzice. Jej matka spojrzała
na zegarek. "Nie ma czasu na przebieranki. Chodźmy już." powiedziała, po
czym usłyszała jak Kichi z ojcem wychodzą z domu. Razem przeszli przez
ulicę do domu Barbary i Billy'ego. Zapukali i ukazała im się Barbara,
zupełnie jak rodzice Kichi, przesadnie ubrana. Gdy weszli do domu
zobaczyli, że tam są tylko dorośli. Żadnych dzieci.
"Dzieci są na podwórku. Kichi, co ty na to, żebyś poszła je poznać?" powiedziała Barbara.
Kichi wyszła na podwórko i zobaczyła, że było tam pełno dzieci. Wszyscy
biegali w dziwacznych, kowbojskich strojach, strzelając do siebie z
plastikowych pistolecików. Nagle do Kichi podbiegł dzieciak, wręczając
jej pistolecik i kapelusz.
"Cześć, chcesz się pobawić?" powiedział.
"Eee, nie. Jestem za stara na takie rzeczy" powiedziała Kichi. Dziecko spojrzało na nią miną proszącego szczeniaka.
"Proszę?" powiedziało dziecko. "No dobra." powiedziała Kichi. Założyła
kapelusz, wzięła pistolecik i zaczęła "strzelać" do innych dzieci. Na
początku wydawało jej się to bezsensowne, ale po chwili wydawało jej się
nawet trochę fajne. Może to nie było "cool", ale to był pierwszy raz,
kiedy choć na chwilę zapomniała o Liu. Kichi bawiła się tak, aż
usłyszała dziwaczny dźwięk. Dźwięk jeżdżącej deskorolki. Po chwili
Randy, Troy i Keith przeskoczyli ogrodzenie na swoich deskorolkach.
Kichi upuściła swój plastikowy pistolet i zrzuciła kapelusz. Randy
patrzył na nią z nienawiścią w oczach.
"Witaj, Kichi" powiedział Randy. "Mamy parę niedokończonych spraw.".
Kichi zobaczyła, że Randy ma posiniaczoną twarz."Też tak myślę. Zajebię
cię, za to, że wpakowałeś mojego brata za kratki.”.
Randy zdenerwował się. "Oh, bardzo śmieszne, wiesz, że ja i tak wygram.
Może skopałaś nam tyłki kiedyś, ale nie dzisiaj." powiedział Randy, po
czym ruszył na nią. Oboje upadli na ziemię. Randy uderzył Kichi w nos, a
Kichi złapała go za uszy i przyłożyła mu "z główki", odpychając go od
siebie. Po chwili wstali na nogi. Dzieci krzyczały, a rodzice wybiegali z
domu. Troy i Keith wyciągnęli z kieszeni pistolety.
"Niech nikt nie przerywa, bo polecą flaki!" powiedzieli. Randy wyciągnął nóż i wbił go w ramię dziewczyny.
Kichi wydarła się wniebogłosy i upadła na kolana. Randy bezlitośnie
kopał ją w twarz. Po trzech kopach Kichi chwyciła nogę Randy'ego i
przekręciła ją, co spowodowało, że upadł na ziemię. Kichi wstała i
poszła w kierunku tylnych drzwi. Troy chwycił ją.
"Potrzebujesz pomocy?". Chwycił Kichi za kołnierz i przerzucił ją przez
drzwi. Gdy Kichi próbowała wstać, Randy powalił ją na ziemię, i kopał ją
tak długo, aż zaczęła kasłać krwią.
"No dawaj mała! Walcz ze mną!". Przeciągnął ją do kuchni. Randy widząc
butelkę wódki na stole, roztrzaskał ją na głowie dziewczyny.
"Walcz!". Randy przeciągnął ją do salonu.
"No dalej Kichi! Spójrz na mnie!". Czerwonowłosa podniosła wzrok. Jej
twarz była cała zakrwawiona. "To ja wpakowałem twojego brata za kratki! A
ty będziesz siedziała i pozwolisz mu tam gnić przez cały rok! Powinnaś
się wstydzić!". Kichi zaczął się podnosić.
"Oh, wreszcie zaczęłaś się podnosić.". Kichi już wstała. Na jej twarzy
była krew i wódka. Znowu doznała tego dziwnego uczucia, ale wcześniej
nie było tak silne. "Wreszcie. Wstała!" krzyknął Randy i pobiegł z
zamiarem zaatakowania jej. To wtedy to się zdarzyło. Coś w niej pękło.
Jej psychika została całkowicie zniszczona, racjonalne myślenie znikło.
Jedyne, co teraz potrafiła, to zabijać. Rzuciła się na chłopaka i
zaczęła go bić, tak mocno i tak długo do puki jego serce nie przestało
bić, a on sam nie umarł. Widząc trupa zaczęła się psychicznie śmiać,
wzięła z kuchni nożyce do mięsa i zaczęła ćwiartować chłopaka, banda
Rendy'ego uciekła w popłochu, a wszyscy próbowali ją oderwać od martwego
ciała bez palców i głowy. Jej ojcu w końcu się to udało, ale ona nie
była już sobą dźgnęła nożycami ojca w tętnice szyjną i tylko wybuchła
kolejną falą śmiechu widząc jak krwawi. Na żywca wycięła mu wątrobę i ze
smakiem zjadła ją, patrząc po ludziach. Wszyscy byli nią przerażeni.
"Mamo....Idź spać" Powiedziała dziewczyna w sposób na jaki było stać
tylko osobę psychiczną, po czym wymordowała wszystkich zgromadzonych na
przyjęciu....... dziewczyna zbiegła z miejsca zbrodni, a złapano ją
kilka lat później i wsadzono do wiezienia....
Aiony: 0A
Strzykawki: 2
Ciekawostki:
- Kanibal (jednak nie je tylko ludzkiego mięsa, inne pokarmy też preferuje)
- Jest dość wytrzymała na głód
- Boi się innych, jest bardzo aspołeczna
Login/email: rybka34 / rybka3456@wp.pl
Opiekun: wera11211